STOLARZ Z MIASTA

POLECANY ARTYKUŁ

Dostawcy płyt meblowych na polskim rynku.

Mój blog stolarski jest po to, aby pomagać stolarzom, szczególnie tym początkującym. Jestem nastawiony bardzo mocno na rozwój rynku, więc nie ma dla mnie problemu żeby podzielić się owocami swojej pracy. Może nie zawsze i nie w 100%, ale mam doświadczenie, że dobre uczynki wracają. Stąd też, zaoszczędzając wam trochę czasu, przedstawiam swoje własne wyniki poszukiwań dostawców płyt meblowych na polskim rynku. Lista i inne informacje są aktualne na początek roku 2024. Zapraszam!

Mój transfer wiedzy stolarskiej – zatrudniłem się w stolarni.

Dziś przybliżę wam koncepcję tzw. transferu wiedzy (w tym wypadku wiedzy stolarskiej) oraz opowiem o mojej osobistej historii z tym związanej. Uważam, że zaaranżowanie sytuacji takiej, jaką opiszę lub podobnej ma bardzo dużą wartość dla Ciebie i Twojego biznesu. Jeśli chodzi o inwestycję, szczególnie rozpatrywaną w relacji czas/korzyść, możliwe, że po latach wciąż będę uważał ruchy, które dziś opisuję za jedne z najbardziej sensownych jakie w swoim zawodowym życiu podjąłem.

Transfer wiedzy stolarskiej

Transfer wiedzy wg. mojego rozumienia (bo nie chcę wam tu przytaczać akademickich sformułowań) to sytuacja, w której głównym i nadrzędnym celem dla osoby w nią zaangażowanej jest zdobycie jak największej ilość nowych informacji. Transfer ten odbywa się raczej nie poprzez czytanie książek, ale poprzez zaangażowanie w relacje z ludźmi lub firmami. W gruncie rzeczy, i wiedzą o tym dobrze managerowie, w wielu przypadkach zatrudnienie pracownika jest zaangażowaniem go w takowy transfer – z tym, że inicjowany przez firmę, a nie zatrudniającego się. Ta wiedza jest często bardzo cenna, dlatego nie dziwię się stanowisku firm i zarządców, że przyjęcie nowego pracownika jest inwestycją, i to często bardzo ryzykowną. Bo jaką mamy gwarancję, że nam nowo zatrudniona osoba jednak nie odejdzie z firmy?

Mój transfer wiedzy stolarskiej.

Moja historia transferu wiedzy, która polegała po prostu na zatrudnieniu się w stolarni, była częściowo przemyślanym ruchem, ale też poniekąd przypadkiem. Miałem gorszy okres w życiu i silną potrzebę oderwania się od mojej standardowej pracy na home-office. Dlatego poszukałem pracy tam, gdzie wiedziałem, że zdobędę wiedzę i doświadczenie, które mogą mi się przydać w przyszłości. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Znalezieni stolarni nie było trudne. Ogólnie, stolarze szukają ludzi do pracy. Ostatecznie zadzwoniłem do pierwszej lepszej firmy, akurat takiej, która była blisko mnie (wygoda), szef kazał przyjść na 8 następnego dnia. Przyszedłem, na CV nawet nie spojrzał, powiedział „przyjdź jutro”. Ostatecznie dopiero praca weryfikuje przydatność w zakładzie więc nie ma się co dziwić, że CV mało znaczy. Z drugiej jednak strony, CV miałem prawdziwe. Gdyby szef spojrzał w nie to może zadał by sobie pytanie „co ten gość tu robi?” Bo doświadczeniem i wykształceniem byłem lata świetlne od reszty składu. Doświadczeniem – na minus, wykształceniem – w innym kierunku i na plus.

Pracowałem w zakładzie niespełna 3 miesiące. Wyciągnąłem z tej przygody na prawdę ogromny zasób wiedzy. I fakt, ten zasób absolutnie nie jest odpowiedzią na każde pytanie, nie pozwalałby skopiować biznesu 1:1, czego akurat zresztą bym nie chciał. W tym czasie nie nauczyłem się wszystkiego co moi koledzy jeśli chodzi o samo rzemiosło, nie znałem też niektórych niuansów „oddalonych od pilarki” takich jak relacje z dostawcami okuć, długofalowy proces zarządzania zapasami płyty wiórowej itd. Każdego dnia po powrocie z pracy odnotowywałem jednak najdrobniejszy szczegół, który wzbogacił mnie jako stolarza. Jak się oznacza brzegi formatek, jak ustawia okleiniarkę, jakich firm są sprzęty, jak zorganizowany jest ciąg produkcji, jakich wielkości wkrętów używa się do czego… było tego mnóstwo! Plik mam do dziś i nawet pracując nad tekstami na ten blog stolarski, czy myśląc o swojej stolarni wracam do niego.

Oczywiście informacje to nie wszystko, ważna jest również praktyka. W tym wypadku można by przytoczyć umiejętności takie jak regulowanie drzwiczek, szuflad i nóżek, zachowanie przy pilarce, zwrócenie uwagi na wyczucie w operowaniu wkrętarką, technika pilnikowania oklejonych narożników płyt.. tego typu niuansów można by wymienić pewnie kilkaset. To wszystko to nauka, która w warunkach innych niż pokazane zajęłaby więcej czasu (nie masz kogo spytać się o te rzeczy, nikt nie patrzy Tobie na ręce żeby wyłapać błędy) i byłaby dla Ciebie kosztem. Bo poza tym, że czas to pieniądz, pewnie kilka elementów było do poprawy, jakaś zepsuta formatka do ponownego docięcia itd. W tym wypadku, z uwagi na to, że pracujesz dla kogoś, ten ktoś bierze tego typu straty na siebie.

Nie tylko umiejętności stolarskie.

Innym szalenie dla mnie istotnym obszarem, w którym zdobywa się wiedzę jest to jak ludzie funkcjonują w tego typu firmie. Rozmawia się z współpracownikami, którzy sa ludźmi często bardzo różnymi. Po na prawdę dużego fachowca, bo totalnego cymbała, który ma powierzone zadanie o skali trudności 2/10 i i tak nie wiadomo, że dowiezie swój rezultat. Ci wszyscy ludzie powiedzą ci o swojej pracy, historii oraz o.. szefie. Czyli o kimś, kim ty może masz chęć być w swoim biznesie. Oczywiście z samym szefem też ma się relacje. W moim wypadku ta nauka byłą super istotna bo pozwoliła zauważyć bardzo poważne problemy. W moim zakładzie panował absolutny mobbing. Nawet nazywanie tego w sposób kulturalny jest w tym wypadku dla mnie niesmaczne bo realnie wyglądało to tak, że szef był cholerykiem wyżywającym się na porządku dziennym na każdym kto się napatoczył. Zdarzały się sytuacje, że krzyczał nawet na klientów! Było to olbrzymi kłopot, który ludzie jakoś znosili, mi na dłuższa metę było z nim bardzo trudno i ostatecznie nie dało się pracować. W innych działaniach jakie podejmowałem poza procesem drenażu wiedzy, w rozmowach z ludźmi z innych firm jasno wynikało, że taki klimat pracy w stolarniach jest bardzo częsty. W moim odczuciu pojawiła się tu jasna okazja do tego gdzie ja sam mogę być zdecydowanie lepszy.

Niech was nie zwiedzie to, że przełożony był jaki był. Jasne, to zachowanie prezentuje zastaw cech intelektualnych, kulturowych itp, jednak ostatecznie nawet z tym, nowy Mercedes przed firmą stał!

To mnie sprowadza do podsumowania. Drenaż wiedzy stolarskiej może się wydawać działaniem niesmacznym i mocno ofensywnym, ale prawda jest taka, że jest on stałym elementem biznesu i rynku pracy. Zresztą nie tylko w stosunku do opisanej strategii można mieć takie refleksje, za jakiś czas napiszę też o analizie konkurencji niosącej ze sobą podobny wydźwięk. Ostatecznie, jeśli chcesz prowadzić stolarnię czy jakkolwiek zwać biznes związany z drewnem to znajdziesz sobie coś, w czym będziesz lepszy, co usprawni firmę, pozwoli Tobie zdobyć umiejętności, dobrych pracowników, zwiększyć jakość produktów i obsługi. Ostatecznie zrobi to dobrze klientowi, pracownikowi i całej branży. Na tym polega biznes, że wygrywa lepszy. Póki co sądzę, że przestrzeni do bycia lepszym jest bardzo dużo!

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:

Co produkować z drewna?

Produkty z drewna. Co produkować? Rozważania.

Jeśli macie tak jak ja, najchętniej robilibyście wszystko na raz. Jeśli macie też tak jak ja (taką mam przynajmniej nadzieję) trochę oleju w głowie to zreflektujecie się, że zrobić wszystko to często nie zrobić nic. Pomyśl o tym w kontekście funkcjonowania zakładu stolarskiego. Częste zmiany w cyklu produkcyjnym, czyli np. raz robienie kuchni na wymiar, a innego dnia balustrad, będzie wymagało zmian w ustawieniach narzędzi, organizacji przestrzeni roboczej. Szczególnie, kiedy

Stolarnia i jej egzystencja w internecie

Marketing stolarni – bez internetu ani rusz. Co przygotować?

Dziś mało co idzie zrobić bez internetu. Nawet jeśli stolarz jest super fachowcem, to niestety często może nie dotrzeć do klienta. tym bardziej, że ten jest coraz młodszy, więc i coraz większy udział w grupie docelowej mają ludzie, którzy poszukiwania wykonawcy na nową garderobę na wymiar w mieszkaniu na kredyt przy wyżyłowanej zdolności zaczną gdzie indziej niż swój smartphone. Dla młodych stolarzy jest to jasne. Podsumowuję więc swoje przemyślenia na

Co produkować z drewna?

Produkty z drewna. Co produkować? Rozważania.

Jeśli macie tak jak ja, najchętniej robilibyście wszystko na raz. Jeśli macie też tak jak ja (taką mam przynajmniej nadzieję) trochę oleju w głowie to zreflektujecie się, że zrobić wszystko to często nie zrobić nic. Pomyśl o tym w kontekście funkcjonowania zakładu stolarskiego. Częste zmiany w cyklu produkcyjnym, czyli np. raz robienie kuchni na wymiar, a innego dnia balustrad, będzie wymagało zmian w ustawieniach narzędzi, organizacji przestrzeni roboczej. Szczególnie, kiedy

Stolarnia i jej egzystencja w internecie

Marketing stolarni – bez internetu ani rusz. Co przygotować?

Dziś mało co idzie zrobić bez internetu. Nawet jeśli stolarz jest super fachowcem, to niestety często może nie dotrzeć do klienta. tym bardziej, że ten jest coraz młodszy, więc i coraz większy udział w grupie docelowej mają ludzie, którzy poszukiwania wykonawcy na nową garderobę na wymiar w mieszkaniu na kredyt przy wyżyłowanej zdolności zaczną gdzie indziej niż swój smartphone. Dla młodych stolarzy jest to jasne. Podsumowuję więc swoje przemyślenia na

Scroll to Top